Między tekstem a kulturą. Z zagadnień przekładoznawstwa

39 Translatoryka – początki konstytuowania jej rozumień, zadań… że lingwistyka sensu stricto (prymarna) wzięta razem z metalingwistyką to makrolingwistyka, a glottodydaktyka prymarna wraz z metaglottodydaktyką, to makroglottodydaktyka, natomiast translatoryka prymarna łącznie z metatranslatoryką składa się na makrotranslatorykę. Metapoznawcza refleksja powinna towarzyszyć w zasadzie w sposób kontynuatywny każdemu poznaniu prymarnemu roszczącemu sobie prawo do miana „poznania naukowego”. Ale wydaje się, iż młode, mniej zaawansowane dziedziny nauki powinny nadto od czasu do czasu dokonywać gruntowniejszej samooceny. Wygodnymi okazjami do tego rodzaju przedsięwzięć są niewątpliwie wszelkiego rodzaju jubileusze. Chodzi przy tym nie tylko o to, by dziedziny te z tej lub innej okazji podsumowywały swe dokonania poznawcze, ale przede wszystkim o to, by podejmowały refleksję zmierzającą do samooceny gnoseologicznej (epistemologicznej), a więc o to, aby co jakiś czas zajęły się na nowo pytaniem, czym są, czyli – inaczej mówiąc – czym są przedmioty, którymi się zajmują, w jaki sposób realizują swoje programy poznawcze, jaki jest stan środków (metod, narzędzi), którymi posługują się w swej pracy poznawczej itd. Ogólnie rzecz biorąc można powiedzieć, że poszczególne dziedziny nauki poświęcają sprawom tym zbyt mało uwagi. Niedostateczne jest w szczególności zainteresowanie zagadnieniem, co jest właściwym i specyficznym przedmiotem poznania. Przyznać trzeba wszakże, iż jedne dziedziny są pod tym względem bardziej aktywne, a inne mniej, jedne bardziej doświadczone, a inne słabiej. Ale też zważyć trzeba, że nierówno długie są także okresy instytucjonalnego funkcjonowania poszczególnych dziedzin nauki. Jeśli chodzi o dziedziny, które mnie tu interesują, to niewątpliwie znacznie krótszy jest okres instytucjonalnego funkcjonowania glottodydaktyki oraz translatoryki aniżeli lingwistyki. Lingwistyka ma już wielowiekową tradycję „naukową”, natomiast glottodydaktyka i translatoryka – zaledwie kilkudziesięcioletnią. Ale mimo to ani glottodydaktyka, ani translatoryka nie są metodologicznie mniej zaawansowane niż np. literaturoznawstwo. Nie oznacza to jednak wcale, że dziedziny te osiągnęły już stan metaświadomości poznawczej, który uznać należałoby za zadowalający. Raczej jest przeciwnie, stanu takiego nie osiągnęła ani glottodydaktyka, ani translatoryka, ani nawet lingwistyka. Podobnie jak wiele innych, tak i te dziedziny nauki wciąż jeszcze za mało uwagi poświęcają ich wewnętrznemu konstytuowaniu się. W szczególności niedostateczne jest ich staranie się o to, by w sposób należyty wyróżnić i określić, co jest prymarnie konstytuującym je czynnikiem, tzn. – właściwym przedmiotem ich pracy poznawczej. Jest rzeczą zastanawiającą, że

RkJQdWJsaXNoZXIy MTE5NDY5MQ==