Mostly Medieval: In Memory of Jacek Fisiak

31 Jacek Fisiak 1936–2019 krążyły legendy już w naszych czasach studenckich. Do Jego często powtarzanych powiedzonek, kierowanych do kolegów, współpracowników, podwładnych i studentów należały: „Odpoczywać będziesz w trumnie, a teraz do roboty!” i Better never than late. To drugie było wyrazem Jego zegarmistrzowskiej wręcz punktualności. Bywało, że od wewnątrz zamykał na klucz drzwi sali, w której rozpoczynał wykład, o zaplanowanej godzinie i z dokładnością do jednej sekundy, zgodnie z własnym czasomierzem, wyregulowanym wedle sygnału nadawanego przez radio, aby w ten sposób nauczyć studentów punktualności. W stosunku do współpracowników stosował mniej skrajne metody: spóźnialskich witał formułą „X sekund albo Y minut spóźnienia”, wypowiedzianą srogim tonem, naładowanym stopniem gromkości na skali od mezzo forte do fortissimo, wprost proporcjonalnym do liczby sekund czy (tym gorzej) minut spóźnienia. Na dworzec zawsze przychodził pół godziny przed planowanym odjazdem pociągu, w słusznym przekonaniu, że przyjście wcześniej stwarza dużo wyższe prawdopodobieństwo, że się pojedzie o właściwej porze, natomiast przyjście później, chociażby o jedną minutę, drastycznie zmniejsza szansę odjechania określonym pociągiem, który akurat w danym dniu może odjechać bez spóźnienia, czego z góry i tak nie da się przewidzieć – a w takim him knew he was a titan of work, and legends about his industriousness had already begun to circulate in our student days. His frequently enounced bon mots directed at his friends, colleagues, underlings, and students, alike, included: “You’ll rest in a coffin, now get to work!” or “Better never than late.” The latter was the reflection of his truly horological punctuality. He was known to lock the lecture hall door from the inside at the exact time, to the second, in compliance with his watch, synchronized perfectly well with the radio time signal—in order to teach his students punctuality. Less extreme methods were employed with his colleagues; whenever one was late, they were welcomed with the formulaic “X seconds, or Y minutes late,” uttered in a stern voice whose scale of thunderousness went from mezzo forte to fortissimo, proportionally to the number of seconds or, even worse, minutes of their late coming. He would always arrive at the railway station half an hour prior to the train’s departure, quite justly convinced that coming early creates a higher probability that one will actually take the train one has planned to take. Coming late, if only a minute late, drastically lowers the chance of leaving on one’s train of choice, which on a given day may indeed depart on time, an

RkJQdWJsaXNoZXIy MTE5NDY5MQ==