Mostly Medieval: In Memory of Jacek Fisiak

30 Mostly Medieval za każdym razem spotykałem Jacka. Przez te kilkadziesiąt lat powstało we mnie to magiczne skojarzenie: Jacek Fisiak to Poznań, a Poznań to Jacek Fisiak. Te minione lata to niezliczone konferencje, rozmowy, konsultacje, spotkania towarzyskie, biesiady i zupełnie osobiste spotkania, pełne wesołości, ploteczek, wspomnień i mniej czy bardziej ważnych dyskusji na różne tematy. A teraz nagle nieznośna myśl, że jest inaczej, niż zawsze było. Teraz nic podobnego już się nie stanie. Teraz mam mówić do Jego prochów i będą to już tylko jednostronne wspomnienia. Gdy piszę te słowa, jest już po tych wszystkich ceremoniach, przemówieniach i pożegnaniach. One też przeszły do świata wspomnień, jak wiele innych, wraz ze wspomnieniem o tym, jak – jeszcze w Łodzi – przebiegał mój przewód doktorski: a mam zaszczyt być pierwszym z wypromowanych przez Jacka ponad sześćdziesięciu doktorów. Jest jednak też nadzieja, która żywi się tymi wspomnieniami. Oto w jakiś niepojęty sposób twarde i suche fakty nieraz więcej mówią o Nim, o Jego naturze i duszy niż zewnętrzne objawy Jego i moich emocji. Ta nadzieja powoduje, że wspominam garść na pozór drobnych faktów z Jego życia, w szczególny sposób charakteryzujących Jego niezwykłą osobowość. Każdy, kto Go znał, wiedział, że jest to tytan pracy, o czym approaching places that I always used to meet Jacek at. The last several scores of years had molded this magical association into my mind: Jacek Fisiak is Poznań, and Poznań is Jacek Fisiak. These years bygone mean countless conferences, conversations, consultations, social occasions, revelries, and purely personal meetings filled with joy, scuttlebutt, memories, and more or less important discussions on a variety of topics. And now all of a sudden, this unbearable thought that now is different from what has always been. Now, nothing of the kind will ever happen again. Now, I am to speak to his ashes and those memories will land one-sided. As I write this, all the ceremony, speeches, and eulogies have passed away as well. They too have turned into memories, joining many others, like the memory of my doctoral proceedings, still in Łódź, where I had the honor of being the first of over sixty doctors that he mentored. But the memories also feed hope. Here is hope that, in some inconceivable way, plain and simple facts will speak more of him, of his nature and his soul, than any external manifestation of his emotions—or mine. This hope leads me to a handful of seemingly insignificant facets of Jacek’s life that especially characterize his unusual personality. Those familiar with

RkJQdWJsaXNoZXIy MTE5NDY5MQ==