Między tekstem a kulturą. Z zagadnień przekładoznawstwa

7 Translatoryka – początki konstytuowania jej rozumień, zadań… Natomiast tu wymienię trzy zmiany wprowadzone do zamieszczonych niżej wersji tych prac o charakterze systemowym. Polegają one już to na zastąpieniu (substytucji) pewnych wyrażeń/nazw, które stanowiły pewne elementy leksykalne specjalistycznych języków, w których sformułowałem oryginały tych prac, wyrażeniami/nazwami, które wprowadziłem później do moich odnośnych języków specjalistycznych; już to na usunięciu z nich niektórych wyrażeń/nazw, którymi posługiwałem się kiedyś, ale w pewnym momencie z istotnych powodów przestałem się posługiwać. Pierwsza z tych zmian ma charakter substytucyjny. Dokonałem jej w konsekwencji już dość dawno temu poczynionego przez profesor Barbarę Kielar bardzo trafnego spostrzeżenia, że nazwą „układ translatoryczny” posłużyłem się w pracy powstałej w 1972, a potem także w kilku innych, niewłaściwie; że zasadnie (dodam od siebie: z punktu widzenia etymologicznego znaczenia tej nazwy) można się nią posłużyć dla wyróżnienia relacji zachodzących pomiędzy podmiotami współdziałającymi ze sobą w obrębie świata poznawania (badania itd.) tego, co nazywa się translacją, a nie dla wyróżnienia (co uczyniłem w oryginalnej wersji tego artykułu) relacji zachodzących pomiędzy podmiotami kooperującymi ze sobą w obrębie świata translacji6. Dwie pozostałe zmiany, na które zwracam uwagę już w tym miejscu, mają charakter zmian eliminacyjnych. Otóż już dość dawno temu przestałem traktować jako pewne elementy leksykalne (nazwy) nie tylko moich translatorycznych, lecz także innych specjalistycznych języków zarówno wyrażenie „zjawisko”, jak i wyrażenie „pojęcie”. A przestałem je traktować jako takie z powodu mglistości ich znaczeń zarówno desygnacyjnych, jak i denotatywnych. Rozważaniem zagadnień, które w pracy z 1976 roku zaliczyłem do poznawczych zadań dziedziny wyróżnionej za pomocą nazwy translatoryka, jak również (meta)naukowym konstytuowaniem tej dziedziny zająłem się zaledwie kilka lat wcześniej, dokładnie w 1973 roku – dość nagle i od razu w sposób bardzo intensywny, choć nie z powodu jakiegoś gwałtownego pojawienia się w moim umyśle potrzeby zajęcia się poznawaniem tego, co nazywa się tłumaczeniem. Niczego takiego nigdy nie doznałem – zapewne dlatego, że nigdy nie zajmowałem się profesjonalnie praktycznym tłumaczeniem jakichkolwiek tekstów. Powodem mojego nagłego skupienia się wówczas na tych rozważaniach była „(pewna) zawodowa konieczność”, kiedy to wiosną 1973 roku w konsekwencji zupełnie nieoczekiwanej decyzji ówczesnych 6 Zob. między innymi Kielar (1994).

RkJQdWJsaXNoZXIy MTE5NDY5MQ==