Między tekstem a kulturą. Z zagadnień przekładoznawstwa

5 Translatoryka – początki konstytuowania jej rozumień, zadań… Drugi z zamieszczonych tekstów prezentuje ponownie tylko początkowe i końcowe rozdziały mojej pracy, która drukiem ukazała się w 1985 roku w Warszawie pt. „Lingwistyka, lingwistyka stosowana, glottodydaktyka, translatoryka”, w tomie pod redakcją Franciszka Gruczy pt. Lingwistyka, glottodydaktyka, translatoryka. Materiały z VIII Sympozjum ILS (1985a: 19–44). Pierwotna wersja tej pracy powstała w 1982 roku. Nie prezentuję tu ponownie jej części poświęconych lingwistyce stosowanej oraz glottodydaktyce. Zanim przejdę do formułowania zapowiedzianych uwag merytorycznych wyjaśnię najpierw, skąd wziął się w przypadku pierwszej z tych prac pięcioletni, a w przypadku drugiej trzyletni dystans czasowy pomiędzy ich powstaniem i opublikowaniem. Uczynię to, ponieważ z mojego doświadczenia wynika, że stale powiększa się zbiór czytelników, którzy mylnie tłumaczą sobie tę kwestię dlatego, ponieważ zupełnie nie znają realiów tamtych czasów (wielu nie było jeszcze na świecie), wiedzą natomiast, jak niewiele czasu (mając odpowiednie finanse) potrzeba dziś na opublikowanie drukiem dowolnego tekstu. Otóż wymieniony dystans czasowy nie wziął się ani w pierwszym, ani w drugim przypadku stąd, jak z reguły sądzą oni, że autor/wydawca wymienionych prac potrzebował tyle lat po odbyciu owych konferencji, by wytworzyć i opracować ich wersje nadające się do druku. Faktycznie wykonanie tych prac zajmowało jedynie niewielki ułamek owych pięciu lub trzech lat. Natomiast więcej tego czasu zajęła realizacja obowiązującej wówczas (a dziś mało komu znanej) procedury wydawniczej – między innymi tzw. oficjalne zgłoszenie przygotowanego tomu do publikacji, jego zaopiniowanie (zarówno merytoryczne, jak i cenzorskie), włączenie pozytywnie zaopiniowanego tomu do planu wydawniczego odpowiedniej katedry lub odpowiedniego instytutu i wydziału oraz wydawnictwa, zatwierdzenie każdego z tych planów itd. Również o wiele więcej czasu niż dziś zajmowało tzw. drukarskie złożenie tekstu przeznaczonego do publikacji, jego wydrukowanie, wykonanie dwóch korekt jego wydruków, naniesienie poprawek na płyty drukarskie itd. Czasochłonne było też pocztowe przesyłanie wydruków tekstów autorom do korekty. Internetu nie było wówczas jeszcze nawet na poziomie idei. Czasem cały proces publikowania nie tylko artykułu czy rozprawy, lecz także całego tomu trwał krócej niż trzy lata, ale niekiedy dłużej niż pięć lat. Pierwotną wersję każdej z uwzględnionych tu prac wygłosiłem jako referat otwierający naukową konferencję wymienioną w tytule tomu, a każda z tych konferencji stanowiła którąś z ponad dwudziestu corocznych ogólnopolskich imprez naukowych zorganizowanych przeze mnie w czasie pełnienia funkcji

RkJQdWJsaXNoZXIy MTE5NDY5MQ==