Między tekstem a kulturą. Z zagadnień przekładoznawstwa

36 Franciszek Grucza translatorycznym układem dydaktycznym. Obejmuje on element nauczający (N) oraz uczący się (U) i jako taki jest analogiczny do układu glottodydaktycznego. Nasuwa się wobec tego pytanie, czy dydaktyki translatorycznej nie należy włączyć w obręb glottodydaktyki jako jej specyficznej subdziedziny? Sądzę, że na pytanie to należy odpowiedzieć twierdząco, albowiem chodzi tu ostatecznie o nic innego, jak o przyswajanie kolejnej sprawności językowej lub może lepiej kolejnych sprawności językowych. Na zakończenie pragnę poruszyć jeszcze jedną sprawę. Otóż tłumaczenie może być nie tylko przedmiotem badań lingwistycznych, ale także ich środkiem. Ostatnią funkcję pełni ono szczególnie intensywnie np. w obrębie tzw. lingwistyki konfrontatywnej, która, jak widzieliśmy, jest jednocześnie dziedziną wspomagającą translatorykę. Okazuje się więc, że tłumaczenie pojawia się w pewnym sensie jednocześnie jako przedmiot i środek badania lingwistycznego. Jest to paradoks, ale paradoks zachodzący w całej lingwistyce, która przecież bada język za pomocą języka. Całkiem podobna sytuacja pojawia się na gruncie dydaktycznym, gdzie tłumaczenie również funkcjonuje jednocześnie jako przedmiot nauczania oraz środek nauczania. Ten jednak, paradoks wymaga głębszej analizy, a także baczniejszej uwagi. Wydaje się, że dyskusja tocząca się zwłaszcza wokół tłumaczenia jako środka glottodydaktycznego, nie prowadzi do pożądanych rezultatów między innymi dlatego, że używa się w niej zbyt globalnego, zbyt mało zróżnicowanego sposobu pojmowania zjawiska tłumaczenia. Najczęściej zresztą w dyskusji tej pojęcia tego nie definiuje się w ogóle, co zwykle prowadzi do sprzeczności, o których pisałem w innym miejscu. Konieczność różnicowania pojęcia tłumaczenia wynika także z zestawienia dwóch następujących faktów: Z jednej strony ma rację np. Vermeer (1965), że przyswajanie sobie jakiegokolwiek języka obcego zakłada w sposób nieunikniony świadome lub nieświadome operacje tłumaczeniowe. Z drugiej jednak strony prawdą jest również to, że sprawność czy kompetencja translatoryczna nie jest zwykłą komponentą pojęcia znajomości określonej pary języków. Świadczą o tym dobitnie badania przeprowadzone na osobach bilingwalnych. Jest to więc sprawność specyficzna, czasem graniczącą nawet ze sztuką. Pojawiająca się w powyższym zestawieniu sprzeczność okaże się zapewne sprzecznością pozorną, jeżeli zastosujemy w obu wypadkach bardziej sprecyzowane sposoby rozumienia zjawiska tłumaczenia. I tak np. Vermeer (1965) nie ma, jak można przypuszczać, na myśli tłumaczenia jako specyficznej

RkJQdWJsaXNoZXIy MTE5NDY5MQ==