Między tekstem a kulturą. Z zagadnień przekładoznawstwa

21 Translatoryka – początki konstytuowania jej rozumień, zadań… Dla zapobieżenia możliwym nieporozumieniom dodam na koniec tych uwag jeszcze to, po pierwsze, że stwierdzenie, iż generalnie podtrzymuję moje ówczesne rozumienie translatoryki, nie oznacza, że pokrywa się ono całkowicie z moim aktualnym rozumieniem tej dziedziny – to ostatnie jest o wiele bogatsze; po drugie, że (również) moje rozumienie translatoryki stopniowo wzbogacało się przez cały czas, który minął od chwili powstania prezentowanych tu prac; po trzecie, że niektóre „nowe” elementy mojego rozumienia niektórych współczynników tej dziedziny przedstawiłem już w odnośnych pracach napisanych w tzw. międzyczasie; i, po czwarte, że jeśli czasu i sił starczy, przedstawię moje aktualne rozumienie translatoryki w postaci odrębnej monografii. Tu powiem w tym związku tylko tyle: Rozumienia translatoryki zarysowane w zamieszczonych niżej pracach udało mi się wzbogacić w konsekwencji coraz dokładniejszych analiz nie tylko różnych współczynników tego, co wyróżnia się za pomocą nazw typu tłumaczenie lub translacja, lecz także, a być może przede wszystkim, w konsekwencji coraz dokładniejszych analiz desygnatów i/lub denotatów wyróżnianych za pomocą takich nazw jak (a) komunikowanie się ludzi (istot żywych) w ogóle, językowe porozumiewanie się ludzi i/lub kulturowe komunikowanie/porozumiewanie się ludzi; (b) język, kultura i teksty; (c) nauka i wiedza; (d) uniwersytet, szkoła/uczelnia (wyższa) i dziedzina pracy akademickiej. W konsekwencji tych rozważań jako jeszcze mniej zasadne traktuję dziś nie tylko umiejscawianie translatoryki w obrębie jakiejkolwiek filologii, lecz także uznawanie jej za pewnego rodzaju „pochodną” dziedzinę lingwistyki – zależną tylko od niej; dziś za uzasadnione, a nawet za konieczne, traktuję uprawianie jej w obrębie pracy poznawczej, którą od pewnego czasu wyróżniam za pomocą nazwy komunikologia ogólna; zarazem jako niesłuszny traktuję dziś (wyznawany przez wiele lat także przeze mnie) pogląd, w myśl którego desygnacyjne funkcje nazwy „tekst(y)” należało z góry ograniczyć do wyróżniania odpowiednich (wy)tworów językowych. Już od dłuższego czasu translatorykę poznawczą dzielę najpierw na dwie części – na „bazową translatoryką poznawczą” i „metatranslatorykę”; zarówno rozważania/analizy podejmowane w celu naukowego ufundowania aktywności wyróżnianych jako zajmowanie się tłumaczeniem lub jako zajmowanie się kształceniem tłumaczy, jak i aktywności mające na celu naukowe uzasadnienie projektów odpowiednich dziedzin (zakresów) „uniwersyteckiej” pracy, czyli w skrócie: aktywności mające na celu naukowe ukonstytuowanie translatoryki i jej różnych części traktuję dziś jako zadania, których wykon(yw)anie należy do obowiązków podmiotów metatranslatoryki; ale

RkJQdWJsaXNoZXIy MTE5NDY5MQ==