26 Mostly Medieval Tymczasem pozostaje smutek i pustka po odejściu człowieka, który zajmował tak wiele miejsca w życiu tak wielu ludzi i wywarł na nich tak wielki wpływ. Jednak nie mam ani prawa, ani woli pisać teraz czegokolwiek w czyimś imieniu ani też kogokolwiek reprezentować. Mogę za to napisać tych kilkanaście zdań, pozwalających być może zrozumieć, także i mnie samemu, dlaczego tak bardzo przeżywam Jego odejście. Pisanie w czasie przeszłym o kimś, kogo przez ponad sześćdziesiąt lat znałem jako przyjaciela i mentora – i kto w życiu był mi bliższy niż niejeden członek rodziny – przychodzi z największym trudem. Jednak smutek, jaki temu nieuchronnie towarzyszy, miesza się z konstatacją, że Jacek rzadko bywał smutny. Jeśli nawet smutek Go dotykał, to na zewnątrz przejawiał się raczej jako zniecierpliwienie czy zagniewanie. Zdarzały się wszakże wyjątki. Na przykład, kiedy głośno p ł a c z ą c do słuchawki, informował mnie o odejściu naszego wspólnego przyjaciela, profesora Andrzeja Kopcewicza. Najczęściej jednak był radosny i wprost rozpierały Go energia oraz nieustanna chęć działania. Cieszył się życiem, które oznaczało dla Niego nieustanny ruch – i to w szybkim tempie. Dosłownie traktował więc to, czego nauczał swoich studentów na zajęciach z historii języka angielskiego, że angielski przymiotnik in a comprehensive monograph, which, hopefully, someone will write, one day. In the meantime, we are left swamped in void and sorrow after the parting of the Man who once occupied so much space in the lives of so many and who would influence so many more. And yet, I have no right nor will to represent anybody nor speak on anyone’s behalf. All I can do is offer these several sentences to allow others, and perhaps myself, as well, to understand why his departure struck us so. To use the past tense when writing about a person whom for over sixty years we knew to be our friend and mentor, closer to us than many of our blood relatives—t’is indeed an arduous task. And yet our sadness mixes with memories of Jacek, who himself would hardly harrow. Even if he saddened, his sadness exhibited rather as restlessness or annoyance. Exceptions did occur, however. For instance, when he f r e e l y w e p t over the phone, informing me on the passing of our common friend, Professor Andrzej Kopcewicz. Most often than not, though, he was joyful, charged with energy and a drive to act. He celebrated life, which to him meant constant movement at an expeditious pace. He lived what he taught in his History of English classes: that the English adjective quick and Polish
RkJQdWJsaXNoZXIy MTE5NDY5MQ==