Między tekstem a kulturą. Z zagadnień przekładoznawstwa

11 Translatoryka – początki konstytuowania jej rozumień, zadań… Pierwszą i zarazem najważniejszą z nich stanowiło moje już wówczas mocno ugruntowane przekonanie, że podmioty zajmujące się realizacją jakiegokolwiek wyższego kształcenia w obrębie jakiegokolwiek uniwersytetu, a w szczególności podmioty odpowiedzialne za programy tego kształcenia, mają zawodowy obowiązek systematycznego konfrontowania programów realizowanego kształcenia z relewantną wiedzą o pracy, którą mają w przyszłości wykonywać kształceni przez nich specjaliści; że podmioty te mają obowiązek systematycznie przekształcać programy realizowanego kształcenia w programy możliwie dogłębnie ufundowane naukowo; że opatrywanie dowolnego uniwersyteckiego kształcenia jakichkolwiek specjalistów atrybutem „naukowe” można uznać za zasadne tylko o tyle, o ile jego programy zostały w sposób naukowy „wyprowadzone” z naukowej wiedzy o kształconych specjalistach, w szczególności z wiedzy o ich specjalistycznych aktywnościach (o konstytutywnych rodzajach ich specjalistycznej pracy) oraz o ich specyficznych właściwościach – z wiedzy pozyskanej w zgodzie z wymogami poznawczej pracy naukowej, czyli w skrócie: z odpowiedniej naukowej wiedzy specjalistycznej. Drugą z tych przyczyn stanowiło przekonanie, iż podmioty jakiegokolwiek wyższego kształcenia, które jeszcze nie są w stanie naukowo ufundować programów realizowanego lub projektowanego przez nie kształcenia z braku odpowiedniej wiedzy specjalistycznej mają obowiązek zadbać o to, by jak najszybciej rozpocząć prace naukowe mające na celu wypełnienie tej kognitywnej luki, a przynajmniej zmniejszenie jej wymiarów. Do przekonań tych doszedłem kilka lat wcześniej w wyniku rozważań nad pytaniem o warunki, jakie musi spełniać kształcenie nauczycieli języków obcych pretendujące do miana kształcenia sensu stricte akademickiego, i co należy zrobić, by warunki te mogły zostać spełnione. Przygotowania programu zleconego mi kształcenia tłumaczy poprzedziłem oglądem i oceną stojącej wówczas do dyspozycji odnośnej literatury fachowej i stanu przedstawionej za jej pomocą wiedzy. W jego rezultacie stwierdziłem niemal zupełny brak naukowej wiedzy, na podstawie której można by stworzyć prawdziwie akademickie programy tegoż kształcenia, ponieważ: (a) badania (z)realizowane do tego czasu pod szyldami typu „teoria tłumaczenia” dotyczyły wyłącznie, a w każdym razie głównie, relacji pomiędzy oryginałami i translatami (prze) tłumaczonych tekstów, a nie specjalistycznych właściwości i/lub aktywności tłumaczy; (b) stojąca wówczas do dyspozycji wiedza o tłumaczach była w zdecydowanej większości wiedzą „wyprowadzoną” z praktycznych doświadczeń tłumaczy, a nie z odnośnych badań naukowych; (c) w dodatku była to wiedza pozyskana niemal wyłącznie z doświadczeń tłumaczy różnego rodzaju

RkJQdWJsaXNoZXIy MTE5NDY5MQ==